O świcie 15 września nasz etatowy wóz z pontonem wyruszył w daleką drogę do Świebodzina. Cel wyjazdu – zabezpieczenie regat żeglarskich na jeziorze Niesłysz. Organizatorem imprezy był Jacht Klubu „Pasat”. Współpracę ze świebodzińskimi żeglarzami „Zorba” nawiązała za sprawą naszego klubowego kolegi Roberta, wodniaka należącego do obu stowarzyszeń.

Służbę zaczęliśmy jeszcze przed rozpoczęciem zawodów, od rozstawienia na zatoce boi wyznaczających trasę. Chwilę później, po uroczystym otwarciu regat, wszystkie załogi wypłynęły na jezioro. Nasz strażacki RIB przycumował obok sędziowskiej motorówki, gotowy udzielić pomocy zawodnikom. Niejako przy okazji mieliśmy okazję obejrzeć cały spektakl na wodzie z najlepszych miejsc. A było co podziwiać. Doskonała, ciepła i
zarazem wietrzna pogoda sprzyjała rywalizacji. Wszystkie załogi bardzo sprawnie radziły sobie na wodzie, czuć było że cały sezon spędziły pod żaglami. Wysoki poziom wyszkolenia przełożył się na bezpieczeństwo w czasie regat. Obyło się bez żadnej wywrotki, a my spokojnie mogliśmy cieszyć się pięknym widokiem jachtów przecinających linię mety. Po zakończeniu rywalizacji sportowej zostaliśmy zaproszeni na tradycyjny poczęstunek i oficjalne podsumowanie regat. Tym samym główny cel naszej wizyty w Tyczynie został wypełniony.

Wiadomo jednak, że płetwonurek stojący nad brzegiem pięknego jeziora chce sprawdzić co kryje ono w swoich głębinach. Tak więc szybko sklarowaliśmy sprzęt i wskoczyliśmy pod wodę w okolicy przystani jachtowej. Warunki pod wodą były całkiem niezłe, a główną atrakcją stał się odnaleziony wrak łodzi wiosłowej. Na zakończenie tak udanego dnia nasz naczelnik pomógł jeszcze odholować sędziowską motorówkę w której zawiódł silnik.

Wieczorem zasiedliśmy przy żeglarskim ognisku. We wspaniałym  towarzystwie, przy dźwięku szant i wśród wodniackich opowieści, pożegnaliśmy lato. Niedzielę, korzystając ze słonecznej pogody postanowiliśmy spędzić na wodzie. Mając za przewodnika kolegę Roberta, który na Niesłyszu zna niemal każde sitowie, poznaliśmy topografię jeziora. Zwiedziliśmy średniowieczne grodzisko i dawne arboretum przy pałacu w Przełazach. Później był czas na kolejne nurkowania rekreacyjne i strażackie ćwiczenia. Przy okazji treningu wykonaliśmy niewielkie prace podwodne w okolicy przystani. W drogę powrotną do Wrocławia wyruszyliśmy dopiero późnym popołudniem. Żegnani przez naszych
przyjaciół z Jacht Klubu „Pasat” życzyliśmy sobie wzajemnie spotkania na wodzie w przyszłym sezonie. Do naszej siedziby dotarliśmy późnym wieczorem. Fizycznie nieco zmęczeni, ale z wielką pozytywną energią którą daje obcowanie z ludźmi o podobnych pasjach i zamiłowaniach.